sobota, 23 stycznia 2016

Dawno nie wisiałam na trzepaku

Nie byłam dla siebie dobra. Za mało miałam czasu na papierologię, więc jak już znalazłam dłuższą chwilę, to dałam sobie do wiwatu. Plecy mnie bolą. Zastana jestem. Brak szacunku do samej siebie skupił mi się w krzyżu...
Teczka do awansu: jakie efekty przyniosły Pani działania? Co to dało uczniowi, szkole, Pani? Czy nie wystarczy, że dobrze się bawiłam? Miałam mega radochę i satysfakcję, inaczej bym tego nie robiła. Ale to zbyt płytkie i infantylne dla zacnej komisji... To będzie mój najdłuższy elaborat od czasów magisterki o przemocy w teatrze. Tyle, że przy tamtym lepiej się bawiłam.
Dla rozruszania poszwędałam się z kijami. Kiedyś miałabym dyskomfort, że muszę iść sama. Zawsze musiałam mieć towarzystwo. Oswoiłam już trochę tą moją samotność. Kiedy mam na coś ochotę, po prostu robię to, bo już więcej mogę nie mieć po temu okazji. Dlatego dziękuję Ci, że postawiłeś na mojej drodze ludzi, którzy pomogli mi oswoić moją samotność i poczuć się w niej dobrze, którzy zachęcili mnie do zadbania o siebie, bo to ja w pierwszej kolejności mam być dla siebie dobra, którzy pokazują mi nowe drogi rozwoju, abym nie stała w miejscu. Pobłogosław Oli i Krzysiowi, którzy od tej pory są mężem i żoną. Ciekawe, że w tym tygodniu, chyba przedwczoraj, głośno o nich myślałam i zastanawiałam się, kiedy się pobiorą...
Pojechałam dzisiaj do kina na "Moje córki krowy" Kingi Dębskiej. To sobie wybrałam film na czasie. Taki szpitalny, o chorobach, o umieraniu, o samotności. Przypomniała mi sie babcia po operacji guza mózgu. Kiedy odchodziła, chyba zmywałam naczynia; nie potrafiłam być blisko. Pamiętam, że nie potrafiłam się odnaleźć przy szpitalnym łóżku, patrzeć na zapadniętą czaszkę, łysą głowę i rozmawiać z babcią, która patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.
Poruszyła mnie muzyka B. Chajdeckiego. Przypominała mi ścieżkę dźwiękową do "Nietykalnych". Mam słabość do metrum na trzy.
Obejrzeć, koniecznie. W skali od 0 do 10, to chyba będzie 11.
Dużo emocji w tym tygodniu. Dużo czekania. Jak u Becketta. Kiepsko radzę sobie z czekaniem, zwłaszcza w szpitalach. Dlatego pobiegłam na rozpoznanie starych miejsc. Przemysłowe centrum miasta, odrapane kamienice, dziurawy asfalt, zaśnieżone chodniki. I "Niebieskie migdały". Mała herbaciarnia - najbardziej przytulne miejsce, w jakim byłam. "Zajrzę tam," pomyślałam. Ale za chwilę zganiłam się w myślach. "Przecież nie masz na to czasu". Tak naprawdę stchórzyłam. Przestraszyłam się, że mogłabym się za bardzo rozczulić, wracając wspomnieniami do chwil, kiedy czułam się kochana.

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Ech

To miał być kreatywny relaks, czas tylko dla mnie, czas zadbania i zaopiekowania się sobą. Egoistyczny. Miał być.
Za to spędzam czas za kierownicą, w kolejce do lekarza. Średni dystans to 1-2 godziny za kółkiem. Inna forma sportu, któremu miałam się oddawać. I złe wieści. Ale nadzieja jest.
Starość się Panu Bogu nie udała... Usta wydające polecenia teraz nie mogą wypowiedzieć prostych słów, pracowita ręka zwisa bezwładnie, szybko stąpająca noga ledwie podpiera coraz słabsze ciało i psuje się przedwcześnie.
Tylko On wie, jak to się skończy.

Dziś cichy spacer z B. Ja i on, i leniwie padający śnieg. Nasza przestrzeń w tych dniach bez prywatności. I chwila przyjemności, tylko dla nas.

czwartek, 14 stycznia 2016

Chewbacca

Oto jest. Nareszcie dotarł! Chewbacca dołączył do dzielnych droidów. Nie ukrywam, to było wyzwanie. Wyszydełkowany w całości na podstawie zdjęcia amiguruMei, wielokrotnie pruty, zszywany i poprawiany. Na koniec obszyty futerkową wełną Katia Bonbon. Efekt końcowy zadowalający, choć niewiele na to wskazywało przed obszyciem. Przyjaciele postanowili upamiętnić swoje spotkanie cykając selfie!

wtorek, 12 stycznia 2016

Pragnienia

Wraz z nadejściem prawdziwej zimy, powróciły stare, głęboko skrywane pragnienia...  Pragnienie ciepła i bliskości. W pracy pewne rozluźnienie, które nastraja do lenistwa i wcześniejszego wieczornego odpoczynku. Nawet od szydełka odpoczywam, bo się trochę twórczo przeeksploatowałam - zdjęcia wkrótce.
Na choć częściowe ukojenie pragnień słodyczą, wypróbowałam przepis na wegańskie ptasie mleczko od truetastehunters. Mniam! 

niedziela, 3 stycznia 2016

BB-8 pierwszy polski droid (szydełkowy)

Uległam.
Szaleństwu Star Wars uległam.
Obejrzawszy z B. osławioną najnowszą część, pozostaję pod wrażeniem dzielnego droida astromechanicznego BB-8.
B. pewnie by takiego chciał... Szydełkowego, na przykład.
Risercz w sieci zrobiwszy odkryłam, że, owszem, wzór jest, ale płatny, kit, że po francusku. No to swojego zrobiłam, bez wzoru, na oko, podglądając zdjęcia ahooka'migurumi. Tak oto pierwszy polski szydełkowy droid BB-8 powstał.
(risercz wykazał, że mój droid jest pierwszy:)
A żeby mu nie było smutno, dorobiłam R2D2, mniej więcej według tego wzoru. Niebawem dołączy do nich Chewbacca.
Niech Moc będzie z Wami!

piątek, 1 stycznia 2016

Na Nowy Rok

Życzę Ci zdrowia i szczęścia, pomyślności, spokoju myśli i opanowania w czynach, wiary i pewności siebie, radości z każdego nowego dnia, uśmiechu i czułości bliskich. A przede wszystkim, życzę Ci odwagi, by zmieniać się na lepsze, bo jak powiedział Ghandi: "Bądź zmianą, którą chcesz zobaczyć w świecie". Bądź tą zmianą, choćby najmniejszą.

W ramach noworocznych postanowień, postanawiam jeść zdrowo, bezmięsnie i próbować nowych smaków. To na początek bezglutenowe wytrawne ciasteczka czekoladowe, które wyszły mi bardziej słone niż słodkie, czekoladowy tofurnik - idealny, migdałowo-lniane krakersy, które przesoliłam, hummus, który od tahini wyszedł za gorzki i smalec z fasoli, który był na tyle smaczny, że już go nie ma...

Ps. Smalec, hummus i tofurnik z jadłonomii, krakersy i ciasteczka z książki "Super Healthy Snacks and Treats" J. Zoe.