niedziela, 28 sierpnia 2016

Trzy

Tyle rzeczy, spraw, wrasta w nas każdego dnia. Powoli rzeźbią nas. Zniekształcają.
Przyzwyczajenie, nawyki. Druga natura człowieka. Chodzimy utartymi ścieżkami. Po co cokolwiek zmieniać? Tak jest wygodnie.
Reakcje. Niektórych nie lubimy. Nawet nam trochę przeszkadzają, ale są nasze własne. Najkrótsza droga do pozbycia się napięcia i nieprzyjemnych emocji.
Negatywne opinie innych na nasz temat. Na początku nie widać ich skutków na zewnątrz. Z czasem kształtują naszą postawę. Garbimy się, unikamy wzroku innych. Odsuwamy się.
Tatuaże, piercing, makijaż, fryzura, modny ubiór. Mają czynić nas niepowtarzalnymi... A giniemy w kolorowym tłumie innych postaci, przebranych za kogoś innego.
Mam dziewięć kolczyków. Nigdy nie planowałam ich zdejmować. Wczoraj ktoś zaproponował mi, żebym to zrobiła. Najpierw zrobiło mi się gorąco. Mam je zdjąć? Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem do nich przywiązana. Przecież to tylko kolczyki. Kiedyś myślałam, że jestem taka cool, warta uwagi, interesująca. Czy kiedy zdejmę kolczyki, stanę sie nudna i nieciekawa?
Zaczęłam od trzech...

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Idź!

Poddałam się. Biegowi wydarzeń. A tempo jest zawrotne! Dłuższą chwilę zastanawiam się, jaki dziś dzień tygodnia. Spotkania ze wspaniałymi ludźmi, którzy są dla mnie ogromnym wsparciem. Po prostu są. Zapomniałam, że uścisk dłoni lub przyjacielskie przytulenie może tyle znaczyć. W ostatnim czasie w moim słowniku dominują wyrażenia typu: 'nie pamiętam, kiedy...', czy 'dawno tego nie robiłam'. O chyba znak, że wróciło 'stare', ale na nowych zasadach. Spirala historii. Wróciłam do tego, co kiedyś mnie krepowało, a teraz jest źródłem spokoju i radości. Właściwy czas i miejsce.
Kolejny wyjazd. I znów ogromne zaskoczenie. Że właśnie tam mam być, nigdzie indziej. Nie ma przypadków.
Dlatego chcę Ci coś powiedzieć, bo sama poznałam, jakie to ważne, gdy ktoś Ci o tym powie.
Jezus Cię kocha z całym dobrodziejstwem inwentarza. Takiego, jakim jesteś. Twoje wady i zalety. Nawet jeśli Ty siebie nie akceptujesz. Jesteś Bożym dziełem.  Jezus umarł z miłości do Ciebie. Oddał siebie za Ciebie. Czy jest na świecie większa miłość? Czy byłbyś gotów za kogoś umrzeć? Za sąsiadkę albo za przechodnia, który mija Cię na ulicy? A może za kogoś, kto Cię krzywdzi? Nie? Tak myślałam...
Czasem wstydzisz się Go. Bo co powiedzą koledzy z pracy, przyjaciółka, rodzina? Boisz się, że zachowasz się śmiesznie, inaczej niż wszyscy. Wtedy oni Cię nie zrozumieją, zostaniesz sam. Outsider.
Co Cię ogranicza? Ty sam. Myślisz sobie, jestem 'do bani', lepiej się dostosować, nie wychylać. Lepiej zostać na wygodnej kanapie, w swojej szufladzie, i bezpiecznie wegetować... Podcinasz sobie skrzydła. On czeka, aż zaryzykujesz. Nie bój się marzyć, być ciekawym, zaangażować się. Jezus czeka na Twój pierwszy krok. Idź, rusz się!

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Waniliowe niebo

Straciłam poczucie dni. Zatarła się granica między świętem a dniem powszednim, bo codziennie mamy atmosferę świąt. Jedenaście dorosłych osób i dziewięcioro dzieci. Nieustanny śmiech i gwar. Tupot małych stóp i okrzyki walki. Wspólne posiłki i wieczorne spacery. Kolejka do kąpieli, duże zdyscyplinowanie.  Usypianie zmęczonych generałów. Czas na szydełkowanie, rozmowę, ciszę.
W wieczornym powietrzu wyczuwam jesień. Nadchodzi czas rozstań. Widać to na niebie. "Vanilla Sky".

piątek, 12 sierpnia 2016

Widokówki

Jadąc na wschód, słuchaliśmy pożyczonego TGD. Nagle B. pyta:
- Mama, a dlacego ciągle słuchamy tych aniołkowych piosenek?
W myślach odpowiedziałam, że lubię odbierać określone fale. Stay tuned.
Czuję, że zwalniam. Po miesiącu w podróży ciało domaga się odpoczynku i snu, duch niespokojnie krąży. Nadchodzi czas wspomnień. Dziś zebrałam kilka kolejnych.
Haniolot. Smak słonych lodów karmelowych, mango z kawałkami imbiru i marchewkowych. Sękacz i daktylowe kulki ze słonecznikiem. Fasolowy smalec z jabłkami. Chłopcy "tropiący"  wroga w parku, uzbrojeni w długie patyki. Mali wojownicy. Franek Dolas i poradnik małego żołnierza. "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Utulenie z płaczu niemowlęcia. Radosny śmiech tej małej osóbki na widok moich min. Wspólna modlitwa i dzielenie się doświadczeniami. Wspólne gotowanie i niesłona ogórkowa. Klekot bociana na łące. Krzyczące żurawie, które spłoszyłam. Kuropatwy uciekające spod moich nóg. Klempa łosia pożerająca jabłka wpost z przydrożnej jabłonki.

środa, 10 sierpnia 2016

Nie mogę się zatrzymać

- Robisz wreszcie to, na co masz siłę i ochotę - powiedziała do mnie Ola. 
Dziś rano rozpakowałam się po dwudniowym pielgrzymowaniu na Jasną Górę. Jutro rano pakuję się na nowo, tym razem na wschód. Jeżdżę tam jak do drugiego domu - już dziś Basia pytała, co zjadłabym jutro na kolację po kilkugodzinnej podróży... Tylko dlatego zawróciliśmy z B. ze szlaku. Bo poszliśmy razem. Kiedy okazało się, że muszę zabrać mojego podróżnika z sobą, pomyślałam, że to szaleństwo. Bez wózka, z pięciolatkiem, pieszo. Dzień pierwszy - 24km, na rozgrzewkę. Wariatka! Zapisałam nas. Ułoży się -pomyślałam. 
Tego samego dnia znalazł się wózek. W dniu wyjścia miałam tremę. Minęło tyle lat, odkąd ostatni raz wędrowałam do Częstochowy. Czy damy radę chociaż jeden dzień?
Szkoła samodzielności, którą przeszłam, sprawiła, że zapomniałam jak to jest, kiedy ktoś mi bezinteresownie pomaga. Za każdym razem, kiedy brakowało mi trzeciej ręki, żeby podać coś B. do wózka, przykryć go, podtrzymać przytulankę, pomocna dłoń niespodziewanie wyłaniała się z tłumu. Mimo że pchanie wózka nie było tak uciążliwe, jak się spodziewałam, było mi miło, kiedy "bracia i siostry" ze wspólnoty proponowali pomoc. Mimo pęcherzy na stopach i zakwasów gdzie się da, cieszę się i jestem wdzieczna, że dałam radę.
Przed nami ostatnia z planowanych wypraw. A może nie?