czwartek, 22 lutego 2018

Przeterminowane wspomnienia

Co prawda, od prawie dwóch tygodni jestem już pod innym adresem, ale dopiero teraz wrzucam kilka myśli o feriach, takich sprzed prawie miesiąca...

Zastój przeprowadzkowy zredukował mnie do kilku książek na stołku przy łóżku i sterty ubrań na stoliku.
Pojechałam do Gdyni. Wspólnotowo, z przyjaciółmi. Na antybiotyku, z gruźliczym kaszlem, który nie daje mi spać i doprowadza mnie do łez.
Bycie razem, poranna msza św., wspólna modlitwa, zajęcia w przedszkolu i zastrzyk energii na cały dzień, zwiedzanie, rekreacyjne atrakcje, wieczorne spacery po porcie i plaży, żarty i kawały, rozmowy, wspomnienia, kuchenne kino domowe. Co pozostało? Setka zdjęć, zabawne wspomnienia, przedszkolne piosenki z pokazywaniem, które wkręcają się do głowy i nie można się ich pozbyć przez cały dzień, kawały opowiadane po raz 50-ty, ale niezmiennie śmieszące słuchających.
Dzień imienin. Życzenia od najbliższych osób.

sobota, 3 lutego 2018

Znowu na kartonach

Po dwóch tygodniach siedzenia w domu miałam wrażenie, że się uduszę. Co prawda, trochę poszydełkowałam i poczytałam, ale ciągle w domu. Siedzenie w domu na dłuższą metę mi nie służy. Nastrój mi siada.
Poszłam na spacer do lasu. Było dość wietrznie, więc wpatrywałam się w bujające się korony drzew, słuchałam jak wiatr szumi i kołysze sosnami. Potem las dębowy - zrudziałe liście zaschnięte na gałęziach. Doszłam do brzegu rzeczki. Jako dziecko jeździłam tam na rowerze i zrywałam na łące koniczynę na kwiatowe wianki. Kilka lat temu ktoś wykopał tam staw, powstały mokradła.
Nie mogę się doleczyć. Dodatkowe godziny w pracy nie pomagają na nadwyrężoną krtań... Może mi kiedyś przejdzie, może we wakacje...
Przeprowadzka tuż, tuż. Dlatego znowu upycham się w kartonach. Wieczorami, kiedy nie siedzę w zadaniach bojowych 'na wczoraj', przewożę torby i pudła z dobytkiem. Która to już przeprowadzka? Znowu w lutym i do domu. Za tydzień kupuję wyczekane białe meble.