środa, 17 stycznia 2018

Wyścig

Czas pędzi nieubłaganie. Mnóstwo obowiązków, zastępstw i wyjazdów przypłaciłam anginą i przymusowym pobytem w domu. Studniówka raczej też mi nie pomogła. Nie mogłam jej odpuścić, bo miałam ochotę potańczyć i raz od wielkiego dzwonu zrobić się 'na wyjściowo'. A teraz cisza, czas z książką, ciepła herbata z malinami, miodem i cytryną, oglądanie śniegu przez okno. Odpoczynek po ostatnim tygodniu - szaleństwo w pracy, wyścig z czasem, żeby odwiedzić bardzo bliską mi osobę w szpitalu. Na szczęście skończyło się na kilku szwach na głowie i potłuczonym samochodzie. Wróciła już do pracy. Myślę, że powrót do ludzi był jej potrzebny. 
Czasem przychodzą chwile wzruszenia takiego, że nie umiem opanować łez. Tak po prostu. Zakochana para tańcząca walca. Chyba robię się coraz bardziej sentymentalna, bo historia powtarza się co roku... 
Czasem późnym wieczorem zadzwoni ktoś z przyjaciół. Rozmawiamy, pośmiejemy się. Z czasem słyszę coraz bardziej przeciągłe ziewanie. Jeszcze mi się nie zdarzyło uśpić nikogo przez telefon ("na żywo" a i wszem), ale myślę, że wszystko przede mną. Zastanawiam się, w czym tkwi ten fenomen: mam usypiający głos, jestem nudna, za dużo gadam czy dzwoniące do mnie osoby ledwie siedzą ze zmęczenia...? Masz kłopoty z zasypianiem? Dzwoń, nie czekaj ;)
Odnalazła się paczka z książkami, a właściwie wydawnictwo wysłało drugą, bo pierwsza, choć namierzona, utknęła gdzieś w czasie i przestrzeni. Więc doczekałam się.
Mimo choroby udało mi się zajrzeć do zaśnieżonego lasu. Przejazdem. Na chwilkę.

sobota, 6 stycznia 2018

Czekanie na listonosza

Właściwie to jej nie znam. Znam ją tylko z facebooka. Zachwyciłam się kiedyś jej pracami, szyje zabawki, wkłada w nie całe serce. Poszczególne części ich ciałek zszywa na maszynie, potem je wypycha. Potem zszywa ręcznie wszystkie elementy. Potem wyszywa oczy, naszywa aplikacje, ubiera we własnoręcznie wydziergane na drutach szaliki. Guziki, stempelki, szydełkowe gwiazdki, krewniane ozdoby. Godziny spędzone nad każdym zwierzakiem. Dopieszczone, dopracowane, z myślą o odbiorcy. Kasia. Mama dwójki cudnych dzieciaków. Kiedyś wymieniłyśmy się paczkami i życiem. Ja wysłałam szydełkowego misia, koralikowe breloczki. W tamtym czasie uspokajałam myśli kompulsywnymi robótkami ręcznymi. Od Kasi dostałam renifera, królika dla B. i wiele ciepłych słów. W piątek, kiedy wtaszczyłam się na drugie piętro po dość zabieganym tygodniu, przy drzwiach za rowerem B. znalazłam wciśniętą pod ścianą zapowiedzianą paczkę od Kasi. Renifer, świąteczne serduszka i gazeta z szydełkowymi inspiracjami, którą chciała mi przysłać dwa lata temu. Poczułam się otulona czyjąś myślą, czasem, pamięcią.
Teraz szydełkuję sporadycznie, ale znajdując ciekawy pomysł, nie mogę sobie odmówić chwili tworzenia. Ostatnio więcej czytam. Też kompulsywnie. Po kilka książek jednocześnie, łapczywie, wykrawając kilkadziesiąt minut w ciągu całego tygodnia. Mogę czytać przy dźwiękach telewizora w drugim pokoju i hałasach przypominających odgłosy bitewne, wydawanych przez B. tuż obok mnie.
W święta udało mi się kilka książek skończyć. Kiedyś starałam się zachować jakiś porządek w tym moim czytaniu - skończyć jedną, zacząć następną. Teraz czytam 3-4 jednocześnie, bo zawsze trafię na cenną myśl, inspirację właśnie wtedy, gdy jej potrzebuję. Bang on time! Intuicja mi podpowiada, po co sięgnąć w danej chwili.