Jadąc na wschód, słuchaliśmy pożyczonego TGD. Nagle B. pyta:
- Mama, a dlacego ciągle słuchamy tych aniołkowych piosenek?
W myślach odpowiedziałam, że lubię odbierać określone fale. Stay tuned.
Czuję, że zwalniam. Po miesiącu w podróży ciało domaga się odpoczynku i snu, duch niespokojnie krąży. Nadchodzi czas wspomnień. Dziś zebrałam kilka kolejnych.
Haniolot. Smak słonych lodów karmelowych, mango z kawałkami imbiru i marchewkowych. Sękacz i daktylowe kulki ze słonecznikiem. Fasolowy smalec z jabłkami. Chłopcy "tropiący" wroga w parku, uzbrojeni w długie patyki. Mali wojownicy. Franek Dolas i poradnik małego żołnierza. "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Utulenie z płaczu niemowlęcia. Radosny śmiech tej małej osóbki na widok moich min. Wspólna modlitwa i dzielenie się doświadczeniami. Wspólne gotowanie i niesłona ogórkowa. Klekot bociana na łące. Krzyczące żurawie, które spłoszyłam. Kuropatwy uciekające spod moich nóg. Klempa łosia pożerająca jabłka wpost z przydrożnej jabłonki.
piątek, 12 sierpnia 2016
Widokówki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz