Kolejny Wielki Post dobiegł końca. Za mną też Triduum Paschalne i Święta Wielkanocne.
Od trzech tygodni mieszkamy już w domu. Białe meble, czerwony fotel. Czekam jeszcze na turkusową kanapę po 'tuningu' tapicerskim. Pierwsi goście, kolejni już się zapowiadają. Dawno nikogo nie nakarmiłam, nie ugościłam. Zadziwiające, za czym można tęsknić.
W pracy było tak intensywnie, że zużyłam się fizycznie i emocjonalnie. Długość listy spraw do codziennego odhaczenia zaczęła doprowadzać mnie do bezradności i odrętwienia. Na szczęście uratował mnie wyjazd na termy i chłód wody o poranku w pustym basenie. Doszłam do wniosku, że pływanie to moja najprzyjemniejsza umiejętność. Chłód wody, spokojny oddech, cichy plusk przy zanurzeniu.
W święta wyciszyłam się. Powoli ustąpił ból pleców, ciągła chrypa przeciążonego gardła. Wreszcie nadchodzi wiosna, ociepla się. W pracy nowe wyzwania, kolejna fala spraw 'na wczoraj', ale to za chwilę. Dziś jeszcze mogę poczytać, zdrzemnąć się, iść na spacer.
wtorek, 3 kwietnia 2018
Gdzie ta wiosna?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz