Bardzo intensywny i zakręcony podróżniczo rok. Wiele wyzwań tłumaczeniowych i projektowych.
W sumie ponad dwa miesiące spędziłam w różnych krajach. Poznawałam nowych ludzi, miejsca, obowiązki, a także - uwaga! zabrzmi to niemodnie - poznawałam też Boga.
Dostałam w ostatnim czasie mnóstwo prezentów: udział w ŚDM w Panamie, panamskie rodziny, znajomych z Turcji, Rumunii, Włoch, Hiszpanii i Argentyny, wiele pięknych wspomnień, unikatowych zdjęć, wspólnotowe wyjazdy, kajakowy spływ, zwiedzanie Torunia z ekipą z czasów studenckich, pielgrzymka do Częstochowy. Czas spędzony z ludźmi.
Oprócz nowych miejsc i ludzi, podróże to także smaki - panamskie duro w woreczku, patacones z platanów, fritura z owoców morza, włoskie tiramisu i neapolitańska sfogliatella, dulce de leche, mojama de atun i świeże krewetki.
Podróże to także pakowanie bagażu; za szóstym razem spakowałam się w godzinę, trzy godziny przed wyjazdem.
Najbardziej odpowiada mi tryb survivalowy - spanie na podłodze i śpiwór, najlepsza regeneracja po dużym wysiłku. Wtedy odpoczywam. Wtedy czuję się wolna.
Po podróży przez Włochy moje serce zabiło mocniej do... ikon. Wróciłam do haftu krzyżykowego i marzy mi się kurs pisania ikon, ale to może w przyszłym roku. Chciałabym także zacząć uczyć się portugalskiego, tak pod kolejne podróże ;)
I jak tu z kilku tysięcy zdjęć wybrać dziesięć...?
Cinta Costera, Panama City
Canal de Panama, śluza Agua Clara
gdzieś nad Morzem Karaibskim
Widok na Plaza de Toros de la Real Maestranza, Sevilla
Santa Maria de la Antigua, La Catedral de Sevilla
Asyż
Święte Schody, Rzym
Koloseum, Rzym