Każdy z nas ma taką “chatę”. Miejsce w pamięci, do którego nie chce wracać. Miejsce związane z ogromnym cierpieniem, bólem, poczuciem winy, odrzuceniem, samotnością. Miejsce opuszczone, zaniedbane, ciemne i brudne, ukryte gdzieś w zakamarkach duszy. Nikogo tam nie ma. Jest tylko cisza i śmierć. O takim miejscu opowiada film S. Hazeldine’a pt.: “Chata”. Mimo pewnych zastrzeżeń teologicznych warto obejrzeć ten film. Widziałam wiele filmów, w których główni bohaterowie mierzyli się z życiowymi tragediami i dramatami, z lepszym lub gorszym skutkiem. Niewiele jest jednak filmów, które pokazują, jak zbudować relację ze Stwórcą.
Śmierć najmłodszego dziecka. Relacje rodzinne rozpadają się. Cierpienie ojca wysuwa się na pierwszy plan. Nie potrafi wybaczyć sobie, że nie ochronił córki. Nie jest zdolny przebaczyć mordercy. Akcja filmu rozpoczyna się zimą - mróz, gruba warstwa śniegu pokrywająca świat. Czytam ją jako metaforę wyjałowionych i zamrożonych uczuć człowieka pogrążonego w cierpieniu, poczuciu winy i braku przebaczenia.
Jednak w miarę jak przybliża się do Boga, natychmiast zmienia się krajobraz wokół niego - śnieg topnieje, robi się ciepło, roślinność staje się coraz bardziej bujna. Do Mac’a stopniowo dociera świadomość, że Bóg pełen miłości nie daje ludziom cierpienia, jest ono skutkiem grzechu, ale z każdej trudnej sytuacji potrafi wyprowadzić dobro.
Relacja z Bogiem. Abstrakcja, powiedzą ci, którzy jej nie doświadczyli. Niezbędna jak tlen do oddychania, powiedzą osoby głębiej przeżywające swoją wiarę. Mac jest chrześcijaninem, ale nie ma osobowej relacji z Bogiem. Ma wiedzę o Bogu, ale nie ma z Nim więzi. Do momentu śmierci córki przeżywa swoje życie w oderwaniu od Niego, nie dzieli się z Nim swoimi radościami i troskami, nie ufa Mu, nie stara się Go poznać. Nie rozumie relacji, jaką ma z Bogiem jego żona. Jego świat rozsypuje się na kawałki po śmierci Missy.
Jak zbudować relację z Bogiem? To kwestia Twojego wyboru. Musisz zrobić pierwszy krok. On nie będzie Ci niczego narzucać, bo “nie chce niewolników”.