poniedziałek, 6 marca 2017

Footprints: el camino de tu vida

Od dwóch miesięcy bardzo chciałam obejrzeć ten film. Ale od początku same przeszkody: najbliższe kino wyświetlające go oddalone o 120 km, wczesne godziny projekcji, zdarzyło mi się nawet napisać i zadzwonić do pobliskiego kina z uprzejmym zapytaniem, czy planują takowy film wprowadzić na swój ekran. Znajomi mieli ze mnie ubaw - twierdzili, że tylko ja pojechałabym do kina z całego rejonu… 

Nie potrafię odszukać w pamięci momentu, w którym postanowiłam, że kiedyś wybiorę się na Camino. W styczniu obejrzałam “Drogę życia” z Martinem Sheenem i Emilio Estevezem. Mój apetyt na pielgrzymowanie wzrósł. Po obejrzeniu “Śladów stóp” miałam ochotę wyruszyć prosto z kina.
Miałam jedno nieudane podejście, aby w końcu go zobaczyć dwa tygodnie temu, ale z powodu nadmiaru spraw, dotarłam na “Milczenie" M. Scorsese.

W końcu wczoraj udało mi się spełnić swoje marzenie i obejrzeć film Juana Manuela Cotelo. Kameralna sala kinowa na ok. 15 osób. Było nas może dziesięcioro. Film spodobał mi się już od pierwszych sekund. Spotkałam się z recenzjami zarzucającymi reżyserowi katolicką propagandę i cukierkowe przedstawienie pielgrzymowania do Santiago de Compostela. Powiedziałabym, że jest ono ukazane w radosny sposób. Cukierkowo nie jest; nie brakuje cierpienia, pęcherzy, chwil słabości. Jak sugeruje jeden z bohaterów dokumentu, cierpienie fizyczne stwarza okazję do skupienia się na sobie i zamknięcia się na drugiego człowieka. Jeśli się temu oprzemy, cierpienie sprawia, że dojrzewamy. Widzimy jak Camino testuje możliwości i wytrzymałość pielgrzymów. Jak poznają swoje granice. Film pokazuje też, jak wspólne pielgrzymowanie zbliża ludzi, jak stają się przyjaciółmi, jak powstaje wspólnota. Wspólna droga stwarza okazję do okazywania sobie nawzajem miłości - ciepła, wsparcia, pomocy, troski, wspólnego przeżywania trudów i radości.

“Ślady stóp” przywołały wspomnienia mojego pielgrzymowania do Częstochowy, Lichenia, na ŚDM. Doświadczyłam tam tego, o czym mówili pielgrzymi na Camino. Dlatego jestem nieobiektywna i oświadczam, że film zrobił na mnie duże wrażenie. Przywołał wspomnienia polowych Mszy św. w lesie, na studni. Warto zobaczyć ten film również ze względu na piękne zdjęcia hiszpańskich krajobrazów i zabytków.
Przy najbliższej okazji obejrzę go jeszcze raz.

Brak komentarzy: