sobota, 17 sierpnia 2019

To już prawie rok

To już prawie rok, jak nie pisałam. Brak czasu, ale też wrażenie, że nie mam o czym pisać. Dużo się działo, wewnętrznie, ale bardzo prywatnie. Nie do publikacji.
Bardzo intensywny i zakręcony podróżniczo rok. Wiele wyzwań tłumaczeniowych i projektowych.
W sumie ponad dwa miesiące spędziłam w różnych krajach. Poznawałam nowych ludzi, miejsca, obowiązki, a także - uwaga! zabrzmi to niemodnie - poznawałam też Boga.
Dostałam w ostatnim czasie mnóstwo prezentów: udział w ŚDM w Panamie, panamskie rodziny, znajomych z Turcji, Rumunii, Włoch, Hiszpanii i Argentyny, wiele pięknych wspomnień, unikatowych zdjęć, wspólnotowe wyjazdy, kajakowy spływ, zwiedzanie Torunia z ekipą z czasów studenckich, pielgrzymka do Częstochowy. Czas spędzony z ludźmi.
Oprócz nowych miejsc i ludzi, podróże to także smaki - panamskie duro w woreczku, patacones z platanów, fritura z owoców morza, włoskie tiramisu i neapolitańska sfogliatella, dulce de leche, mojama de atun i świeże krewetki.
Podróże to także pakowanie bagażu; za szóstym razem spakowałam się w godzinę, trzy godziny przed wyjazdem.
Najbardziej odpowiada mi tryb survivalowy - spanie na podłodze i śpiwór, najlepsza regeneracja po dużym wysiłku. Wtedy odpoczywam. Wtedy czuję się wolna.
Po podróży przez Włochy moje serce zabiło mocniej do... ikon. Wróciłam do haftu krzyżykowego i marzy mi się kurs pisania ikon, ale to może w przyszłym roku. Chciałabym także zacząć uczyć się portugalskiego, tak pod kolejne podróże ;)
I jak tu z kilku tysięcy zdjęć wybrać dziesięć...?

Cinta Costera, Panama City

 Canal de Panama, śluza Agua Clara

 gdzieś nad Morzem Karaibskim

Isla Taboga, piña colada

Kadyks, Hiszpania 

 La Giralda, Sevilla, Hiszpania

 Widok na Plaza de Toros de la Real Maestranza, Sevilla

 Santa Maria de la Antigua, La Catedral de Sevilla


 
 Wenecja

 Asyż
 Święte Schody, Rzym

Koloseum, Rzym

sobota, 20 października 2018

O wakacjach w biegu

Ani się nie obejrzałam, a tu już połowa października.
Upalne lato łagodnie przeszło w złotą jesień. Niestety, tempo życia wzrosło.
Mimo że wakacje były czasem odpoczynku, w całości były bardzo intensywne. Mimo że nie planowałam żadnych dłuższych ani dalszych wyjazdów, ciągle byłam w ruchu, wśród przyjaciół. Do tego sporo tłumaczeń związanych z wyjazdem panamskim i plażing-smażing na podwórku. Rodzinne uroczystości i odwiedziny przyjaciół.
Zagłuszałam ciszę i samotność.
I tak Kraków i Wadowice. Tam wiadomość o wyjeździe do Sewilli. W ogóle to był czas niesamowitych wiadomości i szalonych spotkań. Potem kajakowy spływ w najgorętszy dzień roku. Następnie, tradycyjnie już pielgrzymka na Jasną Górę - mimo awarii wózka znowu daliśmy radę. B. marudził o wiele mniej i pęcherzy też wyskoczyło mniej. A potem wyjazd do Zduńskiej Woli i znowu wszystko "kliknęło" na swoje miejsce. Jeszcze Skyway Festival w Toruniu, zumbowanie w Slesinie i wakacje dobiegły końca.
Nowy rok szkolny rozpoczęłam z obawą, jak pogodzę nowe obowiązki związane z pójściem B. do pierwszej klasy z moimi zajęciami. Póki co, jakoś dajemy radę.






sobota, 14 lipca 2018

Taniec w deszczu

Gdynia 2018.
Morze. Przyjaciele. Starzy i nowi znajomi.
Wspólny czas, rozmowy, opowiadanie dowcipów, śmiech, żarty. Czas wyciszenia i dzielenia się radością.
Jajecznica z 17 jaj. 40 naleśników z dżemem borówkowym lub nutellą... i jakieś 60 placków z kurczakiem, papryką i pietruszką. Kawa popijana herbatą do śniadania i o 2 nad ranem.
Zdobycie Kamiennej Góry 😉 i Orłowskiego Klifu. Szybka kąpiel w zatoce tuż przed zamknięciem kąpieliska i ucieczka przed stadem dzików.
Czas odwiedzin. Leniwe drzemki i sjesty. Wspólne granie i śpiewanie. Uwielbienie.
Czas wspólnoty.
Song of Songs w Toruniu. Arka Noego i Mietek Szcześniak. Świetne koncerty. Uwielbienie i taniec w deszczu (łaski z nieba).
Koncerty plenerowe to moja słabość. Uwielbiam, kiedy mogę poruszać się w rytm muzyki, śpiewać. Dać ponieść się muzyce, rozluźnić ciało. Daje mi to czystą radość. A taniec w deszczu ma w sobie smak wolności z nutą szaleństwa, kiedy moknę swobodnie robiąc to, co bardzo lubię.
Jestem wdzięczna, że znowu mogłam tam pojechać, za osoby, z którymi spędziłam czas. Każda z nich była prezentem. Za koncerty i piosenki, których nie słyszałam od lat.
To był dobry czas.

poniedziałek, 2 lipca 2018

Upalna wiosna, zimne lato czyli chwytanie chwil

Prawie uciekły mi dwa miesiące. Było bardzo intensywnie. W pracy. Delegacje z zagranicy: estończycy, hiszpanie, estończycy. Tłumaczenia ustne, pisemne, do Panamy, z Panamy, angielskie, hiszpańskie. Wiatr w żaglach.
Gdzie indziej stagnacja.
Z niedoboru tańca poszłam na zumbę. Z niedoboru czytania kupiłam kilka książek i teraz szukam chwil, żeby liznąć chociaż kilka stron. Z niedoboru przygód weszłam w nocy na wieżę. Przez kilka dni miałam zakwasy. Inne niedobory pominę... za to słońca było pod dostatkiem😉
Tęsknię za ciszą.
Lednica, Warszawa x2, wieczorne wypady do 'maka'.

niedziela, 22 kwietnia 2018

Magnolia

Wreszcie jest. Wiosna. Błękitne niebo, rześkie poranki, słoneczne dni, ciepły wiatr, bezchmurne, gwiaździste, nocne niebo. Pąki na drzewach wreszcie pękły i zimowe pustki krajobrazu zaczęły wypełniać się zielenią, nieopisanym bogactwem odcieni malowanych blaskiem słońca. Pierwsze zawilce, malutkie fiołki, stokrotki, kwitnące czereśnie, krwistoczerwone tulipany... W ciszy poranka przez otwarte okno słyszę krzyki żurawii, bażantów. Powietrze znowu pachnie. Las pachnie. Łąka pachnie... Jest pięknie.
Zaczęłam biegać. Czasem po południu, częściej wieczorem. Czasem w deszczu. Na razie sama. Czekam, aż K. dołaczy do mnie - we dwójkę biega się raźniej. Po póki co, słucham muzyki z telefonu, to zdecydowanie pomaga utrzymac dobre tempo i nie skupiać się na wysiłku. Piosenki z Gdyni.
Kilka lat temu zamarzyłam o magnolii przed domem. Niestety sprzedalam dom, zamieszkałam w bloku. Perspektywa magnolii rozmyła się w czasie. Nie wierzyłam mężowi kuzynki, który zimą stwierdził, że przed moim nowym domem rośnie magnolia. Zaniedbany krzak z włochatymi pąkami na końcach gałęzi. Jakież było moje zdziwienie, kiedy 2 tygodnie temu szare pąki zaczęły pękać i krzak okrył się białymi kwiatami! Dom z magnolią 'na wyposażeniu'. Marzenia się spełniają po cichu.
Kanapa wróciła od tapicera, więc przeniosłam się do sypialni. Za tydzień odwiedzą nas goście z daleka.

wtorek, 3 kwietnia 2018

Gdzie ta wiosna?

Kolejny Wielki Post dobiegł końca. Za mną też Triduum Paschalne i Święta Wielkanocne.
Od trzech tygodni mieszkamy już w domu. Białe meble, czerwony fotel. Czekam jeszcze na turkusową kanapę po 'tuningu' tapicerskim. Pierwsi goście, kolejni już się zapowiadają. Dawno nikogo nie nakarmiłam, nie ugościłam. Zadziwiające, za czym można tęsknić.
W pracy było tak intensywnie, że zużyłam się fizycznie i emocjonalnie. Długość listy spraw do codziennego odhaczenia zaczęła doprowadzać mnie do bezradności i odrętwienia. Na szczęście uratował mnie wyjazd na termy i chłód wody o poranku w pustym basenie. Doszłam do wniosku, że pływanie to moja najprzyjemniejsza umiejętność. Chłód wody, spokojny oddech, cichy plusk przy zanurzeniu.
W święta wyciszyłam się. Powoli ustąpił ból pleców, ciągła chrypa przeciążonego gardła. Wreszcie nadchodzi wiosna, ociepla się. W pracy nowe wyzwania, kolejna fala spraw 'na wczoraj', ale to za chwilę. Dziś jeszcze mogę poczytać, zdrzemnąć się, iść na spacer.

czwartek, 22 lutego 2018

Przeterminowane wspomnienia

Co prawda, od prawie dwóch tygodni jestem już pod innym adresem, ale dopiero teraz wrzucam kilka myśli o feriach, takich sprzed prawie miesiąca...

Zastój przeprowadzkowy zredukował mnie do kilku książek na stołku przy łóżku i sterty ubrań na stoliku.
Pojechałam do Gdyni. Wspólnotowo, z przyjaciółmi. Na antybiotyku, z gruźliczym kaszlem, który nie daje mi spać i doprowadza mnie do łez.
Bycie razem, poranna msza św., wspólna modlitwa, zajęcia w przedszkolu i zastrzyk energii na cały dzień, zwiedzanie, rekreacyjne atrakcje, wieczorne spacery po porcie i plaży, żarty i kawały, rozmowy, wspomnienia, kuchenne kino domowe. Co pozostało? Setka zdjęć, zabawne wspomnienia, przedszkolne piosenki z pokazywaniem, które wkręcają się do głowy i nie można się ich pozbyć przez cały dzień, kawały opowiadane po raz 50-ty, ale niezmiennie śmieszące słuchających.
Dzień imienin. Życzenia od najbliższych osób.