Ignoruję znak zakazu wstępu i skręcam w polną drogę wzdłuż bagien na brzegu lasu. Zapach wody. Lekki powiew wiatru. Przynosi ulgę. Chłodzi rozgrzaną słońcem skórę. Porusza trzcinami i sitowiem.
Pod stopami chłodna trawa. Przede mną kaczeńce i staw ukryty w lesie.
Cisza. Pozorna, bo wokół tętni życie. Różne owady siadają na moich rękach, raz po raz nadlatuje metalicznobłękitna ważka. Przy brzegu żaby dają koncert. Słychać plusk wody od szybkich uderzeń skrzydeł kaczki o taflę wody, kiedy podrywa się do lotu. Wiatr szumi wśród traw i trzcin. Nad głową tańczą skowronki. Tylko łabędzie podpływają bezszelestnie.
Dziś się nie spieszę. Nie mam listy spraw “do odhaczenia”. Leżę w trawie obłożona książkami. Jak dobrze jest nie spieszyć się. Cieszyć się słońcem. Pięknem tego, co mnie otacza. Piękne miejsce na Namiot Spotkania.
Wiatr sprawia, że nie czuję jak słońce parzy moje ramiona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz