czwartek, 28 lipca 2016

Zagubiony post i kilka myśli po powitaniu Ojca Świętego

Dotarłam do domu. W uszach jeszcze dźwięczą mi słowa papieża Franciszka, których słuchałam po drodze przez radio. Jako dwudziestokilkulatka przeszłam na życiową emeryturę, o której mówił Ojciec Święty. Pogoń za dobrami materialnymi doprowadziła mnie do poczucia bezsensu i do życiowej katastrofy. Stanęłam na krawędzi. Tak przynajmniej wtedy myślałam. "Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego." (Łk 10, 41) Jednak On mi nie odpuścił. Postawił na moje drodze odpowiednich ludzi, którzy zmotywowali mnie do powrotu:) Po trzydziestce odzyskałam młodość i radość życia dzięki Jezusowi.
Dedykuję im zagubiony post, który napisałam na Błoniach, tuż przed Mszą otwarcia.

"Jestem tu. Jestem szczęśliwa i wdzięczna. Na Błoniach. Pada. Czekamy na Mszę Otwarcia Światowych Dni Młodzieży. Mimo różnych trudności i przeciwności jestem tu. Dojechałam. Wokół jeszcze panuje gwar, słychać wszystkie języki świata. Każdy pielgrzym okryty deszczówką, każda w jednej z trzech barw ŚDM. Poszczególne narodowości wznoszą okrzyki w swoich językach na cześć Świętego Jana Pawła II..."

Brak komentarzy: