środa, 27 lipca 2016

WYD

Pierwszy, gorący post pisany na krakowskich Błoniach z powodu przeciążenia sieci utknął gdzieś po drodze i publikacja się nie powiodła. Nie lubię tego.
Dziś, prawie dwa dni po Mszy Otwarcia Światowych Dni Młodzieży, zarywając kolejną noc, spotykam ludzi. Rozmawiam, patrząc im w oczy.
Wczoraj na Błoniach wypełniała mnie ogromna radość i wdzięczność Bogu za to, że mimo wielu przeciwności dotarłam tam. Wciąż ją czuję. Kiedy spotykam młodych ludzi z najodleglejszych zakątków świata i braci i siostry ze wspólnoty. Czuję ją w każdym uśmiechu i geście życzliwości. W starych znajomych spotkanych na nowo. Ile radości dało mi spotkanie z Olą! Tu w Krakowie! Cieszę się mogąc rozmawiać w różnych językach. Po hiszpańsku nie mówiłam od ponad dziesięciu lat... Dziś spotkałam Meksykanów, Australijczyków, mieszkańców Tajwanu i Republiki Dominikany. Dzięki Ci, Dobry Boże, za ten czas.

Brak komentarzy: