Wróciłam z Pasterki. Idąc pusta i cichą ulicą, przypomniała mi się cisza wypełniona szeptem modlitw w Godzinie Łaski 8 grudnia.
Jak dobrze, że nie byłam dziś sama… Nie dałabym rady.
Po kolacji zdrzemnęłam się chwilę, żeby nabrać sił. Budząc się przez chwilę nie miałam świadomości tego, co się dziś wydarzyło. Chwila błogiego spokoju. Jak wtedy, kiedy budzisz się z sennego koszmaru i oddychasz z ulgą uświadamiając sobie, że to tylko sen. A potem wróciły wspomnienia.
Świąteczny czas wreszcie nadszedł.
Bóg przyszedł na ziemię jako bezbronne niemowlę, aby stać się jednym z nas. Abyśmy przyjęli Go jak swojego… Z czułością i wzruszeniem. Uniżył się, aby zmniejszyć dystans.
Wszystko ma swój czas. Jest czas radości i czas żałoby.
Wczoraj przeżyłam jeden z najpiękniejszych wieczorów w moim życiu, pełen ciepła, uśmiechu, dobra i miłości. Dziękuję Wam, Kochani, za to, że mogłam na nowo zachwycić Waszym pięknem. To była radość! Radość z obdarowania. Mogłam też przejrzeć się w Waszych sercach. Niespodziewane było to, jak mnie postrzegacie. Tyle serdecznych słów! Dziękuję.
Dziś jestem po drugiej stronie. Nadszedł czas żałoby. Poduszka zamienia się w gąbkę. Moja wewnętrzna siła skrapla się i spływa słonymi łzami po policzkach. Smutek, żal, niedowierzanie, że w czwartek rozmawialiśmy po raz ostatni. Rozłączyłam się, nie mogąc znieść Twoich słów, tak bardzo bolały. Nie spodziewałeś się tego, prawda? Że to będzie Twój ostatni dzień wśród żywych. Nie chciałeś spędzić go z nami. A może chciałeś, tylko wstydziłeś się do tego przyznać. Może było już za późno. Twój Adwent dobiegł końca.
Przez cztery tygodnie wyobrażałam sobie ciepłą, cudowną atmosferę Wigilii. Przez ostatnie trzy wieczory słyszałam wiele życzeń spokojnych i radosnych świąt. Takiego scenariusza się nie spodziewałam. Cały świat przygotowywał się do wigilijnej wieczerzy. My czekaliśmy na lekarza i zakład pogrzebowy.
Wczoraj chyba wszystkim po kolei życzyłam, aby pamiętali, że sam Bóg jest z nimi przez cały czas. Czułam dzisiaj Jego obecność w tych osobach, które były przy mnie w myślach, modlitwie, rozmowie. Dziękuję N., która trzymała mnie za rękę przez całą Pasterkę. Kamili, która odprowadziła mnie do domu. Tym, którzy zrobili mi dziś “naleśnika”. Serdeczny sms w środku nocy od Uli, którą spotkałam w niesamowitą sierpniową sobotę. Kolejny uścisk z nieba...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz