sobota, 31 grudnia 2016

Podsumowując

"Dear self!
Dust yourself off.
It’s gonna be your year."

So I did, dusted myself off and everything began to change.
To był mój rok.
Spełniło się wam kiedyś jakieś marzenie? Moje spełniały się w tym roku jedno po drugim. Takie dawne, sprzed kilku lat, i te świeże. Czasem czułam się, jakbym co tydzień miała urodziny… Szczególnie latem i jesienią. Wiele radosnych chwil, przynoszących łzy wzruszenia. Mnóstwo powodów do śmiechu i do uśmiechu. Krytycznie niskie dawki snu. Niesamowite podróże (Irlandia, Światowe Dni Młodzieży, Białystok, stolica), mnóstwo spotkań, wspaniali ludzie, troskliwi przyjaciele. Dziękuję za to, że jesteście.
Niesamowity to był czas. Wiele niespodzianek, wiele wyzwań. Została matką chrzestną, blogowałam, napisałam kilka artykułów do prasy, na jedną stronę internetową, wiosną i latem dużo biegałam, przygotowałam tłumaczenia na ŚDM (Włocławek), ekspresowo dyplomowałam się, poszłam na pieszą pielgrzymkę z B., sprzedałam dom, rozpoczęłam przygodę z wolontariatem, byłam na świetnych koncertach (Mela Koteluk, Kortez, TGD, Luxtorpeda, Lao Che), zdobyłam kilka nowych koszulek i autografów, natrafiłam na wartościowe książki, wróciłam do hiszpańskiego.
Otwieranie się na Boga i na ludzi daje światło, radość, spokój, poczucie sensu, przyjaźń. Widzę, jak jestem prowadzona od punktu do punktu. Jeszcze kilka miesięcy temu czułam się jak dziecko we mgle, chodziłam po omacku, nie mogąc znaleźć klamki do drzwi. Czułam niepokój. Dziś wiem, skąd pochodził. Dziś tuż za potrzebą serca podąża rozwiązanie. Do końca roku miałam rozeznawać, którędy pójść. Nie spodziewałam się takich podpowiedzi…
Był też smutek, bezsilność, cierpienie najbliższych, zwątpienie, śmierć. Pożegnałam dwie bliskie mi osoby. Ona - tytan energii. Pod względem pracowitości i żywotności nie dorastam jej do pięt. Kobieta wysokich wymagań wobec siebie i innych, przez co kiedyś często się ścierałyśmy. Wiele wycierpiała, zanim odeszła. On - spokojny i pogodny. Uśmiechnięty, niebieskooki. Powoli opuszczały go siły. Zgasł tuż przed Wigilią.
Świąteczna radość prysnęła, uleciała…
Chyba widać po mnie przygnębienie. Brakło mi sił, żeby się uśmiechać.
Wiem, że to przejdzie i radość powróci.
Postanawiam uwielbiać, nie poddawać się, więcej spać (to będzie trudne...), robić to, co kocham, trwać, rozwijać się. Tobie też tego życzę.

 (źródło: pinterest)

Brak komentarzy: