czwartek, 19 października 2017

Co mnie trzyma

Na drzewach coraz mniej liści.
Prawie wszystkie leżą na chodnikach.
Szeleszczący, pachnący dywan.
Ostatnie ciepłe, niemal letnie dni.
Wieczorem przez otwarte okno słyszę klucze gęsi odlatujących na południe.
W lesie otulająca cisza.
Cichy szelest liści spokojnie spadających z wiekowych lip.
Jeden, muśnięty lekkim podmuchem, spadając, strąca wiele innych, zaprasza do tańca w promieniach jesiennego słońca.
Rdzawe dęby odcinają się płonącą poświatą od zielonego mchu i trawy, ktora po ostatnich deszczach odzyskała swoją soczystość.
Dla mnie jesień, ze względu na swoje kolory, mogłaby trwać cały rok.
Wszystkie odcienie żółci, pomarańczu i czerwieni, świecące na tle zakradającej się szarości.
Codzienna rutyna skłania mnie do szukania minut dla siebie. Poranne picie kopru włoskiego. Popołudniowe (raczej sporadyczne) bieganie. Książki. I sukienki.
Jakiś czas temu natrafiłam na projekt 356dni#wspódnicy. Zaciekawiły mnie założenia przedsięwzięcia. Chodzi o to, żeby wyglądać kobieco. W spódnicach się nie czuję, idę na sukienkową łatwiznę. Jedna rzecz, a ja cała ubrana. Praktycznie i wygodnie. Jakie plusy? Dobry humor od 3 tygodni. Polecam!

Brak komentarzy: