B. miał dziś gorszy dzień i dawał mi popalić. Na dzień dobry i na dobranoc.
- Nie chcę z tobą mieszkać. Chcę mieszkać z tatą w starym domku - szlochał rozżalony i rozespany. Padło jeszcze kilka innych przykrych słów ze strony Pierworodnego.
Zrobiło mi się przykro. Tak naprawdę. Pewnie jeszcze wiele razy tak się poczuję. Nie wiem jak pomóc B. w takich chwilach. Serce mi się ściska, kiedy widzę go w takim stanie. Czuję się odpowiedzialna. Może współodpowiedzialna. Nie oswoiłam się jeszcze z moim nowym położeniem.
Czasem tęsknię za obrączką. Lubiłam ją tak bardzo. Była elegancka, oryginalna, moja... Zdarza mi się poprawiać ją odruchowo na palcu, mimo że już jej tam nie ma. Pamiętam odgłos, jaki wydawała, kiedy uderzałam nią w gałkę zmiany biegów w samochodzie. Skóra na palcu w jej miejscu była wytarta i gładka. Czas leczy rany. Wszystko płynie. Czas płynie. Skóra robi się szorstka. Może to od mrozu...
2 komentarze:
rozłąka rodziców to dla dziecka trudna do zrozumienia i zaakceptowania sytuacja...wcale mu się nie dziwię...potrzeba czasu ,by sobie to wszystko poukładał na nowo...
dużo siły dla Was obojga :*
dzięki wielkie:*
Prześlij komentarz