środa, 18 marca 2015

niedokończone

Natłok spraw sprawił, że po feriach w tropikach pozostały tylko resztki opalenizny...
Zaległości w pracy, w spaniu, w szydełkowaniu, czytaniu, odpoczywaniu, spędzaniu czasu z B. Pospiech i brak czasu dla siebie. Marnotrawienie cennej energii na drobiazgi, które w oczach innych urastają do rangi spraw życia i śmierci. A to tylko drobiazgi dnia codziennego. Ale daję się wkręcić i biegnę, jak inni. Przeeksploatowałam się wielkim otwarciem w pracy.
Trudne jest ciągłe wyłamywanie się: a dlaczego pani nie je mięsa? a dziecku pani daje? a słodycze? a co pani ma w tym słoiku? a dlaczego to tak dziwnie wygląda? sama robiłaś? kiedy ty masz na to czas? chce ci się? a dlaczego nie chce pani tego podpisać? to zakładamy tę kartę biblioteczną? a ile syn ma lat? chodzi już do szkoły? Nie, ma 4 lata. Niech każdy robi to, co uważa za stosowne, a reszta niech pilnuje swego nosa i wszyscy będą zdrowsi.
B. został czytelnikiem. Połknęliśmy już Tupcia Chrupcia, Rośliny i Muminka i przyjaciół.
Wieczór bez książeczki jest wieczorem straconym. No dziś jeden straciliśmy... przez niedokończone minionki.



Niedokończona żyrafa:)


Niedokończone książki, niektóre nawet nie zaczęte.


3 tygodnie temu byłam w Ikei, jeszcze nie przejrzałam katalogu...


Tylko ciastka sezamowe dokończyłam.




Brak komentarzy: