Słodki smak to moja wielka słabość. Niejednokrotnie próbowałam zerwać ze słodkim nałogiem, jednak zawsze wracałam. Kierując się wzgledami zdrowotnymi, staram się wybierać mniejsze zło, czyli słodkie przysmaki, ale bez tablicy Mendelejewa. Ostatnio w sklepie ze zdrową żywnością znalazłam wegańskie batony energetyczne. Smak równie powalający co cena, niestety. Dlatego postanowiłam zrobić batony w domu. Opierałam się o przepis na batony energetyczne Macieja i Karoliny Szaciłłów, zamieszczony w książce "Karolina odNowa". W mojej wersji zamiast rodzynek, użyłam daktyli.
Ok. 300g suszonych daktyli bez pestek
100g migdałów całych + ok. szklanki mielonych migdałów
50g wiórków kokosowych
1 łyżeczka karobu lub kakao
Całe migdały uprażyłam w piekarniku - 10 min. w 200 stopniach Celsjusza. Jak zwykle przypaliłam:-) W międzyczasie zmieliłam w blenderze daktyle, szło cieżko, musiałam robić przerwy, żeby sprzęt się nie przegrzał. Potem dodałam zmielone migdały, wiórki kokosowe i karob, i jeszcze mieszałam masę w blenderze. Uprażone migdały rozdrobniłam w blenderze i zagniotłam z nimi masę. Potem włożyłam do plastikowego pojemnika i posypałam resztą wiórków. Schowałam na minimum 30 minut do lodówki. W ten sposób powstały surowe wegańskie batoniki. Wystarczy pokroić na kawałki porządnej wielkości. Niebo w gębie!
2 komentarze:
mmmm...pycha ;)
Też obfotografowałam ten słodki podarunek ^^
Gdyby zdarzyło ci się zblendować je ponownie - wiesz gdzie mieszkam :)
Prześlij komentarz