Podczas pakowania, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, znalazłam zapomnianą płytę: drugą część "Lost dogs" Pearl Jamu. Do tego stopnia była zapomniana, że latem byłam gotowa kupić ją jeszcze raz... na szczęście nie było jej w sklepie. Przez tydzień woziłam ją luzem w torbie, w której oprócz wielu niezwiązanych ze sobą rzeczy, brakowało jeszcze tylko porysowanej płyty bez opakowania...
Dziś pierwszy raz jechałam do pracy z nowego - starego lokum. Włączyłam płytę, bardzo głośno, bo płyta jest cicha, nastrojowa, i z niecierpliwością czekałam na ten utwór.
2 komentarze:
kiedy byłam w głębokim LO słuchałam ich. z kaset :) głównie utworu Nothing men.
Moja miłość do nich zaczęła się właśnie w lo, a nothingman to jeden z faworytów po dziś dzień... ;)
Prześlij komentarz