poniedziałek, 1 grudnia 2014

untitled

Podczas pakowania, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, znalazłam zapomnianą płytę: drugą część "Lost dogs" Pearl Jamu. Do tego stopnia była zapomniana, że latem byłam gotowa kupić ją jeszcze raz... na szczęście nie było jej w sklepie. Przez tydzień woziłam ją luzem w torbie, w której oprócz wielu niezwiązanych ze sobą rzeczy, brakowało jeszcze tylko porysowanej płyty bez opakowania...

Dziś pierwszy raz jechałam do pracy z nowego - starego lokum. Włączyłam płytę, bardzo głośno, bo płyta jest cicha, nastrojowa, i z niecierpliwością czekałam na ten utwór.


Nawet nie wiem kiedy dojechałam do pracy.

2 komentarze:

szara sukienka pisze...

kiedy byłam w głębokim LO słuchałam ich. z kaset :) głównie utworu Nothing men.

martyshkap pisze...

Moja miłość do nich zaczęła się właśnie w lo, a nothingman to jeden z faworytów po dziś dzień... ;)