W związku z tym, że do ostatniego dnia nie byłam pewna, czy wyjazd wypali z powodu grypy B., nie zdążyłam się przed wylotem zorientować, jakie atrakcje czekają na mnie w Singapurze. Jechałam w ciemno. Wiedziałam tylko, gdzie mamy się przesiąść i gdzie wysiąść, i że Motyl nas odbierze z lotniska. Wiedziałam, że będzie ciepło, ale nie miałam bladego pojęcia, co można zobaczyć, dokąd pójść, co zjeść. Z jednej strony, może to trochę dziwne, jechać na drugi koniec świata i tak naprawdę nie wiedzieć dokąd. Z drugiej strony, nie chciałam sobie robić nadziei, że zobaczę to i owo, a potem się rozczarować. W ten sposób, każdy dzień był dla mnie niespodzianką i codziennie zdarzało mi się wzdychać i wykrzykiwać pod wrażeniem tego, co widziałam. A jak tu nie wzdychać... Zobaczcie sami.
Ogrody Botaniczne
Widok na port z Sentosy
Buddha Tooth Relic Temple
od lewej: Singapore Opera House, The Flyer (przypominający The London Eye), ArtScience Museum, Marina Bay Sands, Central Business District
Marina Bay Sands, CBD, Merlion
Marina Bay widziana z 56. piętra
Marina Bay Sands z Supertree Grove w Gardens by the Bay, widoczna OCBC Skyway (kładka między "drzewami")
finał rejsu stateczkiem po Singapore River
Supertree Grove by night
East Coast Park
3 komentarze:
ale pięknie!
polecam na wakacje;)
Prześlij komentarz