środa, 19 listopada 2014

romantycznie

Zgrzyt skrzydeł kartonowego pudła, które musiałam odchylić, i jego szorstkość przyprawiły mnie o ciarki na plecach. Zakurzone książki brudzą ręce. Jeszcze trudniej dotykać kartonu. Już wszystko jasne. Przestałam się ukrywać. Teraz już działam jawnie. Wyjmuję z ukrycia czekające kartonowe pudła i wypełniam je książkami. Dzielę na te, które wędrują do pewnej piwnicy na przechowanie; miesiąc, dwa, rok, może dwa... czas pokaże. I na te,  które muszą być pod ręką w mojej tymczasowej szuflandii. Zapełniłam sześć, może siedem pudeł. Zatrzymałam się. Na dzisiaj dość. Otwieram kolejne szafki, pudełka, wyrzucam, żegnam się z teraźniejszością na wsi, pakuje. Rozgrzebałam pół pokoju. Reszta jutro. Jestem chaotyczna, zaczynam dużo rzeczy na raz, a potem kończę je symultanicznie. Domykam kilka spraw jednocześnie. Mam w głowie listę, co jeszcze do zrobienia, zanim zamknę za sobą drzwi. Czasu coraz mniej.





Misie mają nowy wyraz twarzy. Mimo całego zamieszania są zadowolone.

Jeszcze kubeczek dla Mojej Darling. Bo właśnie teraz jest pora sweterkowa. 23 listopada obchodzimy World Hello Day, czyli Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień. W zeszłym roku podjęłam prywatne wyzwanie i zrobiłam zestaw sweterkowo-kubeczkowy na kiermasz charytatywny. Powspominajmy:




Wielka frajda tworzenia i ogromna radość z faktu, że mogłam komuś pomóc, bo wszystkie się sprzedały. Byłam z siebie dumna. To był czas mocy. Mam nadzieję, że moc jeszcze powróci.

Brak komentarzy: