Zaraza jest z nami już 3 tygodnie. W poniedziałek dopadła i mnie, więc teraz chorujemy z B. we dwoje. A więc gorączki, kaszle, katary, a także bóle brzucha, mdłości i brak apetytu. Oboje odchorowujemy obecną sytuację, stres, nerwy, wystawianie ogłoszeń o sprzedaży domu, przygotowania do przeprowadzki... Przedwczoraj zasnęłam z B. "w opakowaniu" - w ubraniach i makijażu.
Ale hola, hola! A zalety, dobre, jasne strony? Wysypianie się, niespieszne śniadanka, zielone smoothies, , ostatnie chwile pod tym adresem.
Mamy czas na pieczenie maślanych ciasteczek owsianych...
I na malowanie dżungli palcami.
Między leniwym wypiekaniem ciastek i babraniem się w glutowatych farbach skubiemy lawendę. W tym roku lawenda na podwórku obrodziła niesamowicie i zakwitła tak obficie, jak lawenda śródziemnomorska. Zwykle było to kilka małych pęczków. W tym roku było to tak duże naręcze, że musiałam wspomóc się wielką chustą. To chyba tak na pożegnanie. Skubiemy więc pachnące kwiatostany. Będą nowe woreczki zapachowe do nowych szaf...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz