Zalała nas fala niemiłosiernych upałów. Z rozrzewnieniem wspominam londyńskie chłody, bo obecnie jedynym źródłem chłodu w domu jest lodówka... Za oknem skromne 35 stopni Celsjusza w cieniu, w pokoju, w którym teraz siedzę - jedyne 29. Zatęskniłam za robótkami, ale jak tu szydełkować, kiedy przylepiam się do krzesła i ociekam potem zbytnio się nie ruszając. Mam nadzieję, ze organizm się niebawem przyzwyczai to tych tropików, bo meteorolodzy straszą, że takie temperatury potrwają u nas jeszcze ze dwa tygodnie. Póki co, wspomnienie chłodniejszego klimatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz