Dziwny to czas. Zapragnęłam wczasów w cieplejszych krajach w zimie, ale może będzie mnie na nie stać za rok. A już wzdychałam do palm, plaż i słoneczka w sieci. Czyli wczoraj byłam pewna, że pojedziemy z B. na ferie, a dziś, raczej nie jadę. Zdrowy rozsądek chwilowo wygrał po wstępnej ocenie stanu konta, ale serce jest gorące. Zresztą, gdyby nie serce, nie wylądowalibyśmy w Singapurze. No i ciągnie wilka do lasu... Brat niedługo śmiga do Azji, Olja - do stycznia w Sydney. Po nocach śni mi się Australia. Pojechałabym gdzieś...
A takie widoki mam z pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz