sobota, 31 grudnia 2016
Podsumowując
sobota, 24 grudnia 2016
Kontrasty
niedziela, 18 grudnia 2016
Rorate caeli desuper
piątek, 25 listopada 2016
Smaczki
poniedziałek, 21 listopada 2016
Pobyć
czwartek, 10 listopada 2016
Sen zimowy
Czas pierwszych chorób. B. jakoś się trzyma, a ja co chwilę tracę głos. Trzeba się "sformatować".
W poszukiwaniu ciszy, pojechałam do lasu. Z czasem nauczyłam się przebywania sam na sam ze swoimi myślami. Bez poczucia marnowania czasu i żalu, że mnie coś omija. Cieszę się na te rzadkie chwile.
A nie jest to zwykły las. To puszcza wokół klasztoru. Mimo że odkryłam to miejsce dopiero w tym roku, czuję się tam, jakbym znała je od dawna. Wybrałam się nad małe jeziorko. Dawno nie słyszałam takiej ciszy. Aksamitnej, otulającej, bezwietrznej, kojącej. W oddali słyszałam tylko stukot dzięcioła, ukrytego gdzieś w koronie drzewa, rosnącego na brzegu, i trzepot skrzydeł kaczki krzyżówki, przelatującej nad moją głową. Błoga cisza, w której starasz się ciszej wdychać zapach świerków i wilgotnych liści tak, żeby jej nie zakłócić. Ciszej stawiać stopy na grubym dywanie z suchych liści. Odgarnąwszy liście, na ścieżce narysowałam strzałkę, jak w podchodach, kiedy byłam mała.
Jakoś tak się składa, że trafiam tam co miesiąc... Ładowanie baterii? Przysypiam wieczorami. Moje ciało przestawia się na tryb zimowy. Ogarnia mnie zimowy sen.
Po przymrozkach przyszedł czas na jesienny śnieg. I wszystko stało się jasne.
czwartek, 20 października 2016
Mówię mu, że nie mam czasu
piątek, 14 października 2016
Pani Profesor
wtorek, 4 października 2016
Oddech
Siedzę w parku. Wiatr rozczochrał moje włosy, słońce oślepia, ogrzewa moje policzki. Musiałam złapać oddech.
Dopiero wtorek, a zadań przybywa lawinowo. Telefon dzwoni, trzeba jeszcze to i tamto... A wiatr wieje tam, gdzie chce. Orzeźwia chłodem, koi szumem wśród konarów drzew.
poniedziałek, 3 października 2016
Dokąd
Mało mnie w domu. Kładę się spać i za chwilę wstaję. Biegnę. W pracy, w domu, na stadionie. Próbuję jakoś ogarnąć natłok spraw...
Spotkania, wyjazdy. Precyzyjnie wykrawam czas dla siebie - czas na chwilę ciszy, skupienia, postój, oddech, zastanowienie się nad sobą. Na szczęście jest też czas na radość. Drobne puzzle, które powoli tworzą obrazy, układają się w całość, nabierają sensu z perspektywy czasu. Trafiam do niespodziewanych miejsc, słucham, poznaję, uczę się. Próbuję zrozumieć. Nowe wyzwania, zadania, obowiązki, pomysły.
Dziś szkolenie z wolontariatu. Po drodze w strugach deszczu nadrobiłam zaległości w odsłuchiwaniu prezentów urodzinowych i ostatnich zakupów płytowych - koncert niedługo, wypada się osłuchać. Na szkoleniu mnóstwo inspiracji - moje serce zaczęło pląsać salsę! Poderwało mnie. Potem wzruszający film pt. "Drodzy dwudziestoletni". Seniorzy wspominają siebie w wieku 20-stu lat i kierują słowa do siebie z dawnych lat. Cenne wskazówki na życie każdego z nas. Jeszcze spacer w skafandrze starości, który jest bardzo ciężki i nie da się w nim nie szurać nogami. I symulator choroby Parkinsona. Mając go na sobie, złożenie podpisu czy przesypanie ziaren kawy z kubka do kubka staje się wyzwaniem...
Zużyłam się emocjonalnie.
poniedziałek, 19 września 2016
Dziękuję
"Nie ośmieszaj się tym całym marnym myśleniem o sobie."
Wilki Dwa, A. Szustak OP, R."Litza"Friedrich
Przestań się użalać nad sobą. Zmęczyłaś się? Odeśpij, jutro będzie lepiej.
Dałam się ostatnio wpędzić w poczucie samotności.
Najskuteczniej wyciągnęła mnie Basia. Dobrze, że jesteś!
Kiedy się tak zgnębię, dajesz mi znak, że nie jestem sama. I mimo że w tych chwilach zapominam, że jestem Twoja, taka, jaką mnie zaplanowałeś, oni mną potrząsają. Kochają mnie Twoją miłością. Przychodzi wstyd... znowu dałam się podejść, przewróciłam się o ten sam kamień, co zwykle, zamiast go ominąć. Trzeba wstać. Oni już podają mi ręce... Inspirują mnie do poznawania Ciebie, uczenia się nowego, do rozwoju, do aktywności. To lubię.
Jutro moje urodziny. Przez 3 lata niecierpiałam tego dnia. 3 dni temu dostałam pierwszy prezent, a w nim cytat:
"To z czym się mierzysz, to najlepsza droga do tego, by być kimś niesamowitym."
Nie znam autora, ale trafił w sedno.
Znowu lubię mieć urodziny!
Dziś miałam lekcję w domu Szymona. We wakacje miał wypadek. Na szyi kołnierz ortopedyczny, złamany trzeci kręg, na twarzy uśmiech. To nie była jego lekcja, to była moja lekcja. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami, bo cały czas był przytomny. Kiedy wspominał upadek z motoru, gdy widział obok siebie pędzący bezwładnie pojazd, uśmiech gdzieś zniknął, jego głos zadrżał. Potem uśmiech powrócił. Niby żartem opowiadał, jak reagują na niego koledzy, kuzynostwo, ale pojawiały się słowa: "kaleka", "grupa inwalidzka"... Takie żarty, ale czuję, że bolesne. Pozwoliłam mu się wygadać... Nie chciałam do niego jeździć, mam dużo zajęć. Widocznie jesteśmy sobie teraz potrzebni.
poniedziałek, 12 września 2016
Jak mrówka
Plotki rozprzestrzeniają się w Mieście Mniejszym lotem błyskawicy. W obcych ustach nie robią już na mnie wrażenia. Za to podwójnie bolą wypowiedziane przez usta najbliższych. Stanęłam pod murem niezrozumienia i gniewu. Zaskoczyło mnie to, jak wielki wpływ miała na mnie ta rozmowa. Moja wewnetrzna siła gdzieś uleciała. Wyparowała jak poranna mgła. Skurczyłam się do rozmiarów mrówki, schowałam się w przedsionku, w ciszy. Nie dałam rady przeciąć wszystkiego, co dawało mi radość. Bo jeśli jej nie ma, zostaje pustka i ciemność. Nie ma czym oddychać...
Wczoraj usiadłam w kącie, tuż przy wyjściu. Źle się z tym czułam. Jak oszustka. Zaczęłam śpiewać i... radość powoli zaczęła wracać. Mrówka zaczęła się uśmiechać.
sobota, 3 września 2016
Znowu w drodze
Natrafiam na drogowskazy, o które można się oprzeć, gdy zabraknie sił, złapać oddech i ruszyć dalej. Teraz czas na podsumowanie, refleksję. Dzień wspólnoty, nowi ludzie, nowe doświadczenie.
Spontaniczna decyzja. Koncert Sound'n'Grace. Radosne uwielbienie. Wytańczyłam się w ten ciepły wieczór. Bardzo dobrze się tam czułam.
Wspólny różaniec w drodze - na ulicach, wzdłuż rzeki, w parku. Świadectwo wiary. Pospieszne kroki mijających nas osób. Wyczuwalne skrępowanie. O czym myślą wyprzedzające nas osoby? O czym pomyślą, zanim zasną? Przypomniały mi się nocne powroty na nocleg w Krakowie i różaniec o północy w drodze.
Radość z bycia razem. Dzielenie się sobą, myślami, gestem, uśmiechem, książkami... Jak miło jest być gościem w domu przyjaciół! Być zaopiekowanym. Wspólnie ucztujemy, dopóki jesteśmy tu razem.
niedziela, 28 sierpnia 2016
Trzy
Tyle rzeczy, spraw, wrasta w nas każdego dnia. Powoli rzeźbią nas. Zniekształcają.
Przyzwyczajenie, nawyki. Druga natura człowieka. Chodzimy utartymi ścieżkami. Po co cokolwiek zmieniać? Tak jest wygodnie.
Reakcje. Niektórych nie lubimy. Nawet nam trochę przeszkadzają, ale są nasze własne. Najkrótsza droga do pozbycia się napięcia i nieprzyjemnych emocji.
Negatywne opinie innych na nasz temat. Na początku nie widać ich skutków na zewnątrz. Z czasem kształtują naszą postawę. Garbimy się, unikamy wzroku innych. Odsuwamy się.
Tatuaże, piercing, makijaż, fryzura, modny ubiór. Mają czynić nas niepowtarzalnymi... A giniemy w kolorowym tłumie innych postaci, przebranych za kogoś innego.
Mam dziewięć kolczyków. Nigdy nie planowałam ich zdejmować. Wczoraj ktoś zaproponował mi, żebym to zrobiła. Najpierw zrobiło mi się gorąco. Mam je zdjąć? Wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jestem do nich przywiązana. Przecież to tylko kolczyki. Kiedyś myślałam, że jestem taka cool, warta uwagi, interesująca. Czy kiedy zdejmę kolczyki, stanę sie nudna i nieciekawa?
Zaczęłam od trzech...
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Idź!
Kolejny wyjazd. I znów ogromne zaskoczenie. Że właśnie tam mam być, nigdzie indziej. Nie ma przypadków.
Dlatego chcę Ci coś powiedzieć, bo sama poznałam, jakie to ważne, gdy ktoś Ci o tym powie.
Jezus Cię kocha z całym dobrodziejstwem inwentarza. Takiego, jakim jesteś. Twoje wady i zalety. Nawet jeśli Ty siebie nie akceptujesz. Jesteś Bożym dziełem. Jezus umarł z miłości do Ciebie. Oddał siebie za Ciebie. Czy jest na świecie większa miłość? Czy byłbyś gotów za kogoś umrzeć? Za sąsiadkę albo za przechodnia, który mija Cię na ulicy? A może za kogoś, kto Cię krzywdzi? Nie? Tak myślałam...
Czasem wstydzisz się Go. Bo co powiedzą koledzy z pracy, przyjaciółka, rodzina? Boisz się, że zachowasz się śmiesznie, inaczej niż wszyscy. Wtedy oni Cię nie zrozumieją, zostaniesz sam. Outsider.
Co Cię ogranicza? Ty sam. Myślisz sobie, jestem 'do bani', lepiej się dostosować, nie wychylać. Lepiej zostać na wygodnej kanapie, w swojej szufladzie, i bezpiecznie wegetować... Podcinasz sobie skrzydła. On czeka, aż zaryzykujesz. Nie bój się marzyć, być ciekawym, zaangażować się. Jezus czeka na Twój pierwszy krok. Idź, rusz się!
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
Waniliowe niebo
Straciłam poczucie dni. Zatarła się granica między świętem a dniem powszednim, bo codziennie mamy atmosferę świąt. Jedenaście dorosłych osób i dziewięcioro dzieci. Nieustanny śmiech i gwar. Tupot małych stóp i okrzyki walki. Wspólne posiłki i wieczorne spacery. Kolejka do kąpieli, duże zdyscyplinowanie. Usypianie zmęczonych generałów. Czas na szydełkowanie, rozmowę, ciszę.
W wieczornym powietrzu wyczuwam jesień. Nadchodzi czas rozstań. Widać to na niebie. "Vanilla Sky".
piątek, 12 sierpnia 2016
Widokówki
Jadąc na wschód, słuchaliśmy pożyczonego TGD. Nagle B. pyta:
- Mama, a dlacego ciągle słuchamy tych aniołkowych piosenek?
W myślach odpowiedziałam, że lubię odbierać określone fale. Stay tuned.
Czuję, że zwalniam. Po miesiącu w podróży ciało domaga się odpoczynku i snu, duch niespokojnie krąży. Nadchodzi czas wspomnień. Dziś zebrałam kilka kolejnych.
Haniolot. Smak słonych lodów karmelowych, mango z kawałkami imbiru i marchewkowych. Sękacz i daktylowe kulki ze słonecznikiem. Fasolowy smalec z jabłkami. Chłopcy "tropiący" wroga w parku, uzbrojeni w długie patyki. Mali wojownicy. Franek Dolas i poradnik małego żołnierza. "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Utulenie z płaczu niemowlęcia. Radosny śmiech tej małej osóbki na widok moich min. Wspólna modlitwa i dzielenie się doświadczeniami. Wspólne gotowanie i niesłona ogórkowa. Klekot bociana na łące. Krzyczące żurawie, które spłoszyłam. Kuropatwy uciekające spod moich nóg. Klempa łosia pożerająca jabłka wpost z przydrożnej jabłonki.
środa, 10 sierpnia 2016
Nie mogę się zatrzymać
Szkoła samodzielności, którą przeszłam, sprawiła, że zapomniałam jak to jest, kiedy ktoś mi bezinteresownie pomaga. Za każdym razem, kiedy brakowało mi trzeciej ręki, żeby podać coś B. do wózka, przykryć go, podtrzymać przytulankę, pomocna dłoń niespodziewanie wyłaniała się z tłumu. Mimo że pchanie wózka nie było tak uciążliwe, jak się spodziewałam, było mi miło, kiedy "bracia i siostry" ze wspólnoty proponowali pomoc. Mimo pęcherzy na stopach i zakwasów gdzie się da, cieszę się i jestem wdzieczna, że dałam radę.
Przed nami ostatnia z planowanych wypraw. A może nie?
sobota, 30 lipca 2016
Campus Misericordiae
piątek, 29 lipca 2016
Święta Marta czuwa
Po pięciu godzinach drogi na Balicach przesiadłam się w spóźniony pociąg. Z niecierpliwością odliczałam minuty do odjazdu. W ciągu godziny miałam dotrzeć na Błonia. W pociągu poprosił mnie o pomoc pewien chłopak. Zamiast biletu z automatu biletowego zabrał paragon. Okazało się, że przyleciał z Brazylii, po drodze zaginął jego bagaż, a jedzie spotkać się z bratem na ŚDM. Nie ma wejściówki, nie może dodzwonić się do brata. Po krótkiej rozmowie postanowiliśmy udać się na Błonia razem. Na dworcu udało nam się zdobyć wejściówkę do sektora obok sektora jego brata. Ricard był zachwycony architekturą Krakowa. Droga na Błonia zajęła nam ok. 30 minut. Rozstaliśmy się przy jego sektorze. Zastanawiałam się, dlaczego miałam wyjechać wczoraj z Krakowa. Może po to, aby dopilnować, żeby Ricard nie zgubił się w mieście, w obcym kraju na drugim końcu świata. Mam nadzieję, że znalazł brata. Czekam na informację od niego.
Chwilę później dołączyłam do swojej grupy. Udało się. Przeogromna radość! Szalony plan się powiódł! Spóźniłam się tylko pół godziny. Przez resztę Drogi Krzyżowej schodziło ze mnie napięcie całego dnia. Piękne rozważania o męce Chrystusa i Bożym Miłosierdziu. Homilia Ojca Świętego. Wzruszyłam się bardzo głęboko...
Tyle osób było dziś ze mną myślą i modlitwą. Zabiegana św. Marta chyba też.
czwartek, 28 lipca 2016
Zagubiony post i kilka myśli po powitaniu Ojca Świętego
Dedykuję im zagubiony post, który napisałam na Błoniach, tuż przed Mszą otwarcia.
"Jestem tu. Jestem szczęśliwa i wdzięczna. Na Błoniach. Pada. Czekamy na Mszę Otwarcia Światowych Dni Młodzieży. Mimo różnych trudności i przeciwności jestem tu. Dojechałam. Wokół jeszcze panuje gwar, słychać wszystkie języki świata. Każdy pielgrzym okryty deszczówką, każda w jednej z trzech barw ŚDM. Poszczególne narodowości wznoszą okrzyki w swoich językach na cześć Świętego Jana Pawła II..."
W drodze
Smutno mi. Już za nimi tęsknię. Moje myśli są na Błoniach.
Nie pisałam jeszcze, jak to się stało, że odwiedziłam i Irlandię, Włocławek, Świnice i Kraków. Miesiąc temu żyłam w niepewności, dręczona pragnieniem serca, aby wyruszyć w podróż, i jednoczesnym brakiem informacji na temat terminu kuratoryjnej rozmowy. Pomogła mi św. Rita, orędowniczka w sprawach beznadziejnych. Po dwóch dniach znałam już termin, kupiłam bilety, zaplanowałam pozostałe wyjazdy. Pozostała jeszcze kwestia zaplanowania powrotu z Krakowa na rozmowę. Dobry Bóg wie, co robi. Cała rodzina, bliska i dalsza zaangażowała się, aby plan się powiódł. Dziękuję Mu za nich wszystkich! Brat poprosił szefa, żeby mógł przez kilka dni pracować zdalnie. Tylko w ten sposób mógł zająć się psem rodziców, kiedy ci pojechali z B. odebrać mnie z Krakowa. Przy okazji odwiedziliśmy kuzynkę spod Krakowa. Plan doskonały! Czekam na to, co ma nadejść. Spodziewam się, że będzie to coś ważnego, skoro muszę pokonać ponad 800 km. Czekam z radością i wdzięcznością, a nie tak jak zawsze, w napięciu i frustracji.
środa, 27 lipca 2016
WYD
Pierwszy, gorący post pisany na krakowskich Błoniach z powodu przeciążenia sieci utknął gdzieś po drodze i publikacja się nie powiodła. Nie lubię tego.
Dziś, prawie dwa dni po Mszy Otwarcia Światowych Dni Młodzieży, zarywając kolejną noc, spotykam ludzi. Rozmawiam, patrząc im w oczy.
Wczoraj na Błoniach wypełniała mnie ogromna radość i wdzięczność Bogu za to, że mimo wielu przeciwności dotarłam tam. Wciąż ją czuję. Kiedy spotykam młodych ludzi z najodleglejszych zakątków świata i braci i siostry ze wspólnoty. Czuję ją w każdym uśmiechu i geście życzliwości. W starych znajomych spotkanych na nowo. Ile radości dało mi spotkanie z Olą! Tu w Krakowie! Cieszę się mogąc rozmawiać w różnych językach. Po hiszpańsku nie mówiłam od ponad dziesięciu lat... Dziś spotkałam Meksykanów, Australijczyków, mieszkańców Tajwanu i Republiki Dominikany. Dzięki Ci, Dobry Boże, za ten czas.
czwartek, 21 lipca 2016
Folk Day - czas niespodzianek
Po co tam jadę? Zastanawiałam się przez dwie godziny jazdy. Nie odespałam jeszcze podróży z Irlandii, przed wyjazdem załatwiałam jeszcze formalności. Co przyniesie mi ten dzień?
Dobry Boże, ale mi przygotowałeś challenge na dziś! Tłumacz animacji na ŚDM w diecezji, "asystentka wodzireja", naprawdę? Na scenie nad Wisłą? Ja? No to już zrozumiałam, czego dziś, Panie, ode mnie oczekujesz. Nie było łatwo, na początku zaskoczenie trochę mnie sparaliżowało, ale chyba nie było jakoś najgorzej. Trudno mi określić, ilu ludzi z Polski i innych krajów wielbiło Boga tańcem i śpiewem. Nowe doświadczenie tlumaczeniowe, duchowe. Przedsmak ŚDM.
środa, 20 lipca 2016
The Emerald Isle
Włóczykije właśnie wjechały do bazy. Trochę zmęczeni przesiadkami, za to przypaleni irlandzkim (!) słońcem. W noc wyjazdu B. spytał mnie, czy nie możemy dłużej zostać, więc chyba mu się podobało.